Królem ksywek jest mój mąż

Pierwszy był rudy Mirmur (Rudyś, Mimiś, Szczurek, Szczuru, Szczurinio /bo gdy spał przypominał małżonowi Szczurka z bajki "O czym szumią wierzby"/ ) . Potem był bury Sasza (Wsiunek, Wsiok, Wsza, Szpadel, Szpadlito /bo ten kot nigdy nie zwija się w kłębek, jest wybitnie duży jak na dachowca a śpi wyciągnięty tak, że wygląda jakby miał z 1.5m długości, znaczy prosty jak szpadel

) . No a niebieski brytol Albert miał być zwany Bercikiem, ale to kot wielkości dorosłego, a budowy kociaka, taki niezdarny Kartofelek na nóżkach (zwany przez mego Tatę Fafolelkiem)
